11 listopada Samodzielna Grupa Odtworzeniowa „Pomorze” wzięła udział w XXII Paradzie Niepodległości w Gdańsku zorganizowanej w 106. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. O godz. 10.30 uczestnicy Parady wyruszyli z Podwala Staromiejskiego i ulicami Starego, i Głównego Miasta doszli na ul. Długą i Długi Targ. Tu odśpiewano hymn, wysłuchano okolicznościowych przemówień oraz wykonano rodzinne zdjęcie gdańszczan.
Tegoroczne wydarzenie obejrzały tysiące widzów. Biorąc pod uwagę aurę – zimno i mokro – frekwencja zaskoczyła. Było jak zwykle radośnie, bezpiecznie, wesoło i wspólnotowo. Takie uroczystości lubimy.
Samodzielna Grupa Odtworzeniowa „Pomorze” wystawiła na tegoroczną Paradę urozmaiconą delegację. W naszej grupie znalazła się grupa w mundurach Wojska Polskiego 1939, 1. Armii WP, partyzanci i ludność cywilna 1939-1945. Towarzyszyły nam 3 motocykle historyczne. Po Paradzie pojazdy zaparkowały na Targu Węglowym. Mnóstwo dzieciaków i dorosłych chciało się zapoznać zarówno z pojazdami, jak i replikami broni. Koledzy mieli kupę roboty z pokazywaniem i objaśnianiem. W sąsiedztwie furorę robił zaprzyjaźniony chór „Rewelersi” z Nowego Dworu Gdańskiego, z którym wspólnie uczestniczymy w Dniu Osadnika.
Bardzo dziękujemy za zaproszenie i liczymy na spotkanie za rok.
Ostatnią sobotę spędziliśmy w wyjątkowym i gościnnym miejscu – w Stadninie Koni Kolano. Nasza współpraca ze Stadniną i Kaszubskim Szwadronem Kawalerii trwa od dawna, więc ponownie w ramach „Hubertusa” zorganizowaliśmy wspólną inscenizację historyczną.
Scenariusz wydarzenia „Hubal – początek legendy” przygotował nasz niezastąpiony Czesław. Początek tej historii pokazaliśmy w 2017 r. Opowiedzieliśmy wówczas o działaniach 18 Dywizji Piechoty i pierwszych walkach w czasie kampanii wrześniowej, toczonych przez oddziały 110 Rezerwowego Pułku Ułanów. Przypomnieliśmy postać mjr. Henryka Dobrzańskiego. W sobotę 12 października 2024 r. zabraliśmy widzów w dalszą drogę i przypomnieliśmy jak mjr Henryk Dobrzański stał się „Hubalem”.
Inscenizację rozpoczęliśmy od przypomnienia życiorysu majora i jego służby w wojsku do momentu wybuchu II wojny światowej. Po 1 września Dobrzański został wcielony do 110 Rezerwowego Pułku Ułanów w składzie III Rezerwowej Brygady Kawalerii Wołkowysk. I to właśnie pod Wołkowyskiem zastała ich sowiecka agresja 17 września 1939 r. Brygada rozpoczęła marsz na Wilno, a potem na Grodno. Podczas marszu mjr Dobrzański dowodził likwidacją dywersji w Ostryniu. Prawdopodobnie 22 września dowódca 110 Pułku ppłk. Dąbrowski podjął decyzję o odłączeniu się od Brygady i kontynuowaniu walki. Zawrócił na południe. Ciągłe potyczki, większe starcia i dezercje spowodowały, że liczebność oddziału zmniejszyła się do około 200 szabel. W tym stanie rzeczy i wobec niemal okrążenia Pułku, ppłk. Dąbrowski zdecydował o rozwiązaniu pułku i kontynuowaniu walki w mniejszych oddziałach. Pułk podzielił się na 4 części. Jedną z nich mjr Dobrzański poprowadził na Warszawę. 30 września, w majątku Krupki-Górki dowiedział się o kapitulacji stolicy. Ruszył do Puszczy Kozienickiej. Po drodze przyłączali się do niego żołnierze z rozbitych oddziałów. Żołnierze kwaterowali w leśniczówkach i we wsiach. Często toczyli mniejsze i większe potyczki, m.in. pod Wolą Chodkowską. W toku wydarzeń major zmienił swe plany – zamiast przedzierać się przez Węgry do Francji postanowił zostać w Polsce i organizować tu punkty oporu, które miały wesprzeć spodziewaną na wiosnę ofensywę aliantów. Organizował komórki konspiracyjne we wsiach, wysyłał patrole mające za zadanie rozpoznanie ewentualnych ruchów niemieckich sił wojskowych i policyjnych. Niemcy nie odpuszczali i szukali. Podczas pospiesznej ewakuacji oddziału zostawiono w chacie jego kancelarię. Odnalazła ją i dostarczyła Dobrzańskiemu Marianna Cal – „Tereska”. Niemcy coraz bardziej osaczają oddział. Wykorzystując samolot zaatakowali go 1 listopada w Cisowniku. Polskim ułanom udaje się jednak ewakuować. Tym razem oszczędzono mieszkańcom wioski brutalnych represji, które miały nadejść już wkrótce. Tak rozpoczęła się epopeja Hubala, trwająca do wiosny 1940 r. Może kiedyś Wam ja opowiemy.
Kilkudziesięciu członków, członkiń i sympatyków Samodzielnej Grupy Odtworzeniowej „Pomorze” uczestniczyło w inscenizacji tej historii jako polscy żołnierze piechoty, żołnierze Wehrmachtu i ludność cywilna. Na polu dzielnie radziły sobie nasze pojazdy – motocykle i ciężarówka. Aura tym razem była wybitnie sprzyjająca – ciepło, słonecznie. Dodatkowo znakomita atmosfera. Dziękujemy Stadninie Koni Kolano i Kaszubskiemu Szwadronowi Kawalerii za zaproszenie. Świetnie było z Wami biegać po polu, a potem się wspólnie rozgrzewać:-)
Za nami wyjątkowa impreza – nowodworski Dzień Osadnika. Jego organizatorem od 2014 r. jest Stowarzyszenie Miłośników Nowego Dworu Gdańskiego – Klub Nowodworski. Samodzielna Grupa Odtworzeniowa „Pomorze” od samego początku uczestniczy w tym żuławskim święcie. Celem tego wyjątkowego wydarzenia jest oddanie hołdu pionierom powojennego osadnictwa na Żuławach, którzy przywrócili tę krainę do życia. Jego hasłem przewodnim była „Kuchnia”, gdyż – cytując za stroną organizatora – kuchnia to synonim domowego ogniska, w wielu żuławskich domach była centrum życia, królestwem naszych mam i babć. Kuchnia to również pamięć zapisana w smakach i istotny element naszej tożsamości. Dlatego też w tym roku zaproszono do współpracy lokalne koła gospodyń wiejskich, które przygotowały dla uczestników potrawy jadane w czasach powojennych.
28 września jak zwykle setki mieszkańców powiatu nowodworskiego, wolontariuszy, uczniów spotkały się na stacji Żuławskiej Kolei Dojazdowej. Odtworzono tam sceny z przybycia pierwszych powojennych osadników na Żuławy.
Następnie członkowie Samodzielnej Grupy Odtworzeniowej „Pomorze” w mundurach 1AWP i strojach cywilnych, na swoich pojazdach – motocyklach, Dodge`u i ciężarowym Chevrolecie – poprowadzili barwny i radosny pochód ulicami miasta. Na Chevrolecie grała i śpiewała świetna, żywiołowa Kapela Osadnicza. Przy obelisku Pionierów Odbudowy Żuław złożono kwiaty i odśpiewano hymn państwowy
Następnie pochód wyruszył do Żuławskiego Parku Historycznego, gdzie wykonano wspólne pamiątkowe zdjęcie. A potem wszyscy mogli spróbować kuchni osadniczej. Koła gospodyń wiejskich serwowały potrawy wykonane według przepisów ich rodziców i dziadków. Wiele z nich trafiło do wyjątkowego wydawnictwa – Gazety Osadniczej. SGO „Pomorze” również stanęło do garów. Bufet walizkowy Maćka był jak zwykle fantastyczny. Na historycznej westfalce pokusiliśmy się o eksperymenty kulinarne. Piekliśmy proziaki, czyli wywodzące się z Podkarpacia placki na sodzie oczyszczonej oraz gofry – w starej niemieckiej gofrownicy według przepisu z jej wieka. Połączyliśmy więc dwie tradycje kulinarne – autochtoniczną i osadniczą. Ku naszej radości wszystko się udało i smakowało:-) Przy westfalce dzielnie wspomagał nas Burmistrz Nowego Dworu Gdańskiego Jacek Michalski.
Jesteśmy dumni i szczęśliwi, że staliśmy się częścią tego wydarzenia. Do zobaczenia za rok.
1 września 2024 r. Samodzielna Grupa Odtworzeniowa „Pomorze” tradycyjnie uczestniczyła (który to już raz) w tczewskim Pikniku Historyczno-Militarnym organizowanym przez Fabrykę Sztuk. W wydarzeniu uczestniczyło szereg organizacji i instytucji, które przygotowały bardzo atrakcyjne prezentacje współczesnego sprzętu wojskowego i stanowiska edukacyjne.
Piknik rozpoczął się od pokazu kawaleryjskiego w wykonaniu Kaszubskiego Szwadronu Kawalerii. Ułani w umundurowaniu z okresu II Rzeczypospolitej przedstawili m.in. musztrę paradną oraz pokaz władania szablą i lancą.
Samodzielna Grupa Odtworzeniowa „Pomorze” jak zwykle zaprezentowała się „na bogato”. Ponad trzydzieścioro rekonstruktorów i rekonstruktorek SGO „Pomorze” wystąpiło w umundurowaniu polskim i niemieckim oraz w strojach cywilnych. Pokazaliśmy repliki motocykli armii niemieckiej, samochodu pancernego Ursus wz. 34, samochód Dodge WC oraz 2 działa: przeciwpancerne i przeciwlotnicze. Zwłaszcza to ostatnie cieszyło się niesłabnącym zainteresowaniem najmłodszych. Podobne oblężenie przeżywało stanowisko, na którym można było „przyłożyć się” do karabinów Mauser i Maroszek. Wyjątkowo atrakcyjnie prezentował się samochód Citroen AC4 z 1928 r., na którym umieszczono mobilną wystawę „Wrzesień 1939” (uzbrojenie, zabytki, tablice edukacyjne). Szpital polowy, w którym uwijały się nasze dziewczyny, jak zwykle cieszył się dużym powodzeniem. Skaut jako „wagowy” obsługujący tradycyjną wagę dzielnie ważył obywatelki i obywateli. Na stoisku zaprzyjaźnionego Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej „Twierdza” można było nabyć spersonalizowany wojskowy nieśmiertelnik.
3 godziny Pikniku zleciały nie wiadomo kiedy. Pogoda była piękna, a frekwencja przerosła najśmielsze oczekiwania. Dziękujemy tczewiankom i tczewianom, że wspólnie z nami obchodzili 85. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Dziękujemy organizatorom za zaproszenie i do zobaczenia za rok.
31 lipca niemal dwadzieścioro członków i sympatyków Samodzielnej Grupy Odtworzeniowej „Pomorze” wybrało się do Warszawy. Udział w obchodach 80. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego postanowiliśmy połączyć z wycieczką edukacyjną i zwiedzaniem miejsc związanych z Powstaniem i historią wojskowości. Był to już nasz drugi wyjazd do stolicy na „Godzinę W”. Inspiracją do pierwszego, ubiegłorocznego, były plany, które snuliśmy wspólnie z Bartkiem „Arabem” przed jego przedwczesną śmiercią. Bartek był zafascynowany historią Powstania i trudno nam wyrazić żal, że Jego na tych wyjazdach zabrakło.
Jako pierwsze odwiedziliśmy Muzeum Wojska Polskiego w nowej lokalizacji na Cytadeli Warszawskiej. Przez ponad dwie godziny zwiedzaliśmy tam wystawę „1000 lat chwały oręża polskiego”. Na powierzchni 2700 m2 zaprezentowano wybór ok. 3 tys. najciekawszych i najcenniejszych zabytków reprezentujących militaria z przekroju tysiąclecia polskiej wojskowości. Świetny przewodnik w umiejętny i interesujący sposób opowiadał o prezentowanych zabytkach, przedstawiał ewolucję uzbrojenia, tłumaczył powody, z których wynikały przyjmowane rozwiązana i ze spokojem znosił nasze pytania i uwagi:-)
1 sierpnia rano wybraliśmy się na 4-godzinną wycieczkę śladami Powstania Warszawskiego po Starówce i północnym Śródmieściu. Odwiedziliśmy najważniejsze miejsca związane z walkami w tym rejonie i wysłuchaliśmy wielu opowieści o bohaterstwie, poświęceniu i cierpieniu.
Po południu przyszedł czas na kulminacyjny moment – „Godzina W” na Wiśle. Na barce „Atalanta” przywitali nas kapitan Andrzej Stański i Maria Dryhub (www.krypa.pl), Ula Do (www.szlakiem-wisly.pl) i Andrzej Szczygielski z Zalesia Górnego – społecznik, animator kultury i pomysłodawca zaproszenia kombatantów na Wisłę. Na pokładach galarów krypa.pl : „Św. Barbara”, „Św. Elżbieta” i „Hetman Sahajdaczny” mieliśmy uczestniczyć w paradzie na Wiśle dla uczczenia „Godziny W”, którego organizatorem jest Fundacja Rok Rzeki Wisły (www.rokwisly.pl). Byliśmy przebrani w stroje powstańcze, cywilne i żołnierzy 1AWP. Najważniejszymi uczestnikami wydarzenia byli Powstańcy – kpt Barbara Tokarska ps. „Jola” (która 31 lipca skończyła 100 lat) i ppor. Jan Ebert ps. „Ryś”. Towarzyszenie im było nas zaszczytem i wielkim przeżyciem. Po godz. 16 ruszyliśmy – wśród ponad setki innych jednostek O godz. 17 zawyły syreny, a w nurt rzeki rzucono wieniec. Był to niezwykle wzruszający moment, którego długo nie zapomnimy.
2 sierpnia przyszedł czas na zwiedzenie Powązek – zarówno Wojskowych, jak i Starych. Kilkugodzinny spacer po tych historycznych nekropoliach był niczym kurs historii Polski. Spoczywają tam najważniejsi w dziejach naszego kraju ludzie z dziedziny polityki, wojskowości, kultury, sportu. Nie brakuje postaci jednoznacznie negatywnych, którzy również – niestety – tworzyli naszą historię.
kS
W drodze powrotnej odwiedziliśmy Muzeum – Miejsce Pamięci Palmiry, oddział Muzeum Warszawy, upamiętniające ofiary masowych egzekucji przeprowadzonych przez Niemców w czasie II wojny światowej na terenie Puszczy Kampinoskiej. Duża część wystawy w muzeum poświęcona jest konkretnym ludziom, którzy zostali zabici w Palmirach. Trudno pogodzić się z faktem, że pozostał po nich w zasadzie tylko tzw. pakiet ekshumacyjny czy protokół z ekshumacji.
Nasz wyjazd był bardzo intensywny i interesujący. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku znów spotkamy się w Warszawie. Dzięki krypa.pl za zaproszenie.
Zdjęcia: zdjęcie zbiorowe na górze wpisu – Ula Do, uczestnicy wycieczki, fotogaleria – Adam Ksawery Niedziułka
W niedzielę 16 czerwca 2024 r. na zaproszenie II Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich ze Starogardu Gdańskiego Samodzielna Grupa Odtworzeniowa „Pomorze” po raz kolejny uczestniczyła w starogardzkim Święcie Kawalerii.
O godz. 12.00 w Stadzie Ogierów rozpoczął się tradycyjny Festyn Kawaleryjski. Zgromadzona publiczność mogła podziwiać pokazy musztry paradnej, oddziały szwoleżerów, ułanów oraz współczesnych żołnierzy. Imponująca była ilość wyeksponowanego ciężkiego sprzętu wojskowego.
Zwieńczeniem Festynu była inscenizacja historyczna, która rozpoczęła się po godz. 16. Autorem scenariusza i narratorem był niezrównany Jerzy Hanisz. Inscenizacja składała się z dwóch części. Pierwsza osnuta była wokół zajęcia przez Sowietów wschodnich terenów Rzeczpospolitej, wywózek Polaków do obozów i ewakuacji armii polskiej z ZSRR po pakcie Sikorski-Majski. Druga część odtwarzała bitwę o Monte Cassino II Korpusu Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa.
Rekonstruktorki i rekonstruktorzy SGO „Pomorze” uczestniczyli w tej inscenizacji jako żołnierze Wehrmachtu, żołnierze sowieccy i ludność cywilna.
Dziękujemy organizatorom za zaproszenie na to wyjątkowe święto i liczymy na spotkanie za rok.
30 maja 8-osobowa delegacja SGO „Pomorze” wyruszyła do Normandii: Smok, Monika, Skaut, Beata, Waran, Agata, Jagoda i Stocho.
Okazją do wyjazdu była 80. rocznica D-Day. Po drodze na nocleg, w strugach deszczu zobaczyliśmy jeszcze pomnik-czołg TIGER I (nieopodal miasta Vimoutiers).
Po przyjeździe do punktu wypadowego (Gouville-sur-Mer) okazało się, że Normandia to wietrzna i niebyt gorąca kraina, pełna lekko pofałdowanych pól i łąk, małych, kamiennych miasteczek i wiosek, w których dominuje hodowla krów. Teren poprzecinany jest gęstą siecią wysokich płotów, co 80 lat temu musiało determinować szybkość postępów natarcia aliantów.
Czerwcowe maksymalne temperatury od 16 do 20 stopni Celsjusza w ciągu dnia były przyjemne do zwiedzania, ale raczej nie zachęcały do plażingu. Tym bardziej, że morze (ocean) potrafiło w trakcie odpływu cofnąć się dość daleko od rozłożonego ręcznika (pływy miały wysokość nawet 15 m).
Od soboty ruszyliśmy z planem zwiedzania.
Pierwsza naszym łupem padła plaża UTAH (lądowała tam amerykańska 4 DP), a zaraz po niej OMAHA (lądowały na niej amerykańskie 1 i 29 DP). O ile na UTAH wojska amerykańskie nie napotkały poważnego oporu Niemców, o tyle na 5-kilometrowej plaży OMAHA straty Amerykanów były poważne (około 3 tysięcy żołnierzy). Wpływ na to miało między innymi rozmieszczenie niemieckich stanowisk ogniowych na wysokich klifach, skąd mogły swobodnie panować nad plażą oraz fakt, że czołgi, które w pierwszej fali miały wspomóc nacierającą piechotę, w większości zatonęły lub zostały zniszczone przed wydostaniem się na ląd.
Na plaży UTAH zwiedziliśmy Muzeum Lądowania na Plaży Utah, które mieści się na miejscu byłego niemieckiego punktu oporu, zgniecionego przez atakujące siły USA na plaży Utah rankiem dnia D-Day, czyli 6 czerwca 1944 r. Wśród mnóstwa eksponatów związanych z wojną, muzeum wystawia rzadko już spotykany typ średniej wielkości bombowca amerykańskiego, Martin B 26 ‘Marauder’. Przed budynkiem można wejść do zrekonstruowanej barki desantowej i wykonać pamiątkowe zdjęcie.
OVERLORD MUSEUM-OMAHA BEACH w Colleville-sur-Mer i NORMANDY VICTORY MUSEUM w Carentan les Marais. Muzea, poza ogromnymi zbiorami zabytków z okresu wojny, przedstawiają zrekonstruowane sceny cywilne i wojskowe z zapierającym dech w piersiach realizmem (każdy manekin ma inną twarz, przedmioty wykorzystane w budowie realistycznych dioramach są oryginalne, zachowano skalę 1:1 w prezentowanych scenach). Liczba zgromadzonego w tych placówkach sprzętu jest imponująca i budząca szczerą zazdrość.
Imponujący Amerykański Cmentarz Wojskowy w Colleville-sur-Mer jest miejscem pochówku 9.387 żołnierzy amerykańskich, którzy polegli podczas bitwy o Normandię. Z tego punktu widać Plażę Omaha. Na terenie cmentarza odbywały się tegoroczne oficjalne obchody 80. rocznicy lądowania aliantów w Normandii.
Niemiecka bateria artyleryjska pod Longues-sur-Mer może nie była najsilniejszą w Normandii, ale jej usytuowanie było najlepsze, by stawić opór lądowaniu w dniu 6 czerwca 1944 r. Cofnięta nieco od krawędzi wysokiego na sześćdziesiąt metrów klifu, była ustawiona dokładnie naprzeciwko floty alianckiej, pomiędzy plażami lądowania Omaha i Gold. Składały się na nią cztery działa o średnicy 150 mm, osadzone w betonowych bunkrach, plus jedno działo 120 mm. W dniu D-Day, bateria z Longues-sur-Mer prowadziła długi pojedynek z flotą aliancką zmuszając niektóre jednostki do wycofania się celem uniknięcia trafienia. Jednakże, stopniowo uciszono wszystkie pięć dział, niektóre poprzez bezpośrednie trafienie. W końcu, 7 czerwca oddziały brytyjskie lądujące na Plaży Gold zajęły tę pozycję biorąc do niewoli pozostałą przy życiu obsadę garnizonu w liczbie 180 osób. Dziś jest to jedno z najlepiej zachowanych miejsc we Francji i jedyne, gdzie nadal można zobaczyć niektóre spośród oryginalnych dział, które wówczas były w stanie strzelać pociskami o wadze 45 kg na odległość 22 km.
Na terenie całego wybrzeża, na którym 6 czerwca 1944 r. lądowali alianci, wszystkie miasteczka i wsie były udekorowane flagami amerykańskimi, brytyjskimi, kanadyjskimi i francuskimi, pojawiały się także i polskie barwy. W pasie kilkudziesięciu kilometrów wzdłuż plaż i w głębi lądu spotkaliśmy dosłownie setki pojazdów z lat czterdziestych, poruszających się pojedynczo lub grupami, pełnych lansujących się rekonstruktorów głównie w mundurach amerykańskich (choć rekonstruktorzy pochodzili z różnych krajów). W wielu miasteczkach i wsiach rekonstruktorzy budowali obozy noclegowe dbając o nawet najmniejsze detale: przedmioty z epoki. Ogromna większość rekonstruktorów spełniała najwyższe normy „koszerności” umundurowania i wyposażenia. Dominowały samochody Willis MB/Ford GPW, Dodge WC-51, motocykle Harley-Davidson WLA 42. Nie brakowało też czołgów M4 Shermanów, barek desantowych LCM.
Imponująca liczba jeżdżących pojazdów oraz wyposażenie rekonstruktorów, gigantyczne zainteresowanie widzów pokazami, uroczystościami lokalnymi, paradami powodowało, że zazdrościliśmy rozmachu i skali organizowanych widowisk. Mają rozmach…..
Co ciekawe rekonstruktorów Niemców prawie nie było, a jeśli już się gdzieś pojawiali, to byli schowani za płotem pola namiotowego lub ogrodzeni płotem – po ulicach nie poruszali się swoimi pojazdami. Żaden też nie przechadzał się wśród zwiedzających, a nawet nie pojawiał się w miejscach przeznaczonych na posiłki i imprezy.
W trakcie zwiedzania spotykaliśmy Polaków, którzy zwiedzali, tak jak my Normandię. Na jednym z pikników militarnych przy wiejskim kościele spotkaliśmy grupę „maczkowców” – okazało się, że są to potomkowie żołnierzy gen. Maczka, którzy urodzili się w Anglii i nie mówią po polsku, jednak kultywują tradycje swoich polskich przodków.
Na plaży OMAHA uczestniczyliśmy w krótkiej uroczystości złożenia wieńców na pomniku poległych, spotkaliśmy dwoje żołnierzy amerykańskich z Dowództwa Operacji Specjalnych w Europie, którzy opowiadali nam o swoich związkach z Polską.
W czasie wolnym zwiedzaliśmy zabytki (piękne i godne polecenia miejsce to Mont-Saint Michel, klasztor i mini miasteczko zbudowane na wystającej z oceanu skale), smakowaliśmy specjałów francuskiej kuchni, próbowaliśmy różnorodnych morskich stworzeń (Krzysiu serwował każdemu świeże ostrygi odrywane bezpośrednio od morskich skał w czasie odpływu).
Podsumowując: warto zobaczyć historyczne miejsca związane z operacją Overlord, najlepiej w czasie rocznicowych obchodów, bo atmosfera zbudowana przez rekonstruktorów i mieszkańców całego regionu jest wyjątkowa. Miejsca pamięci są pieczołowicie zadbane a mieszkańcy Normandii są – co wyjątkowe – bardzo zaangażowani w uczczenie pamięci o swoich wyzwolicielach.
W drodze powrotnej odwiedziliśmy polski cmentarz w Grainville Langannerie, niedaleko Falaise, gdzie pochowano około 650 polskich żołnierzy poległych pod Caen i Falaise.
W ten weekend Samodzielna Grupa Odtworzeniowa „Pomorze” na zaproszenie Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku miała zaszczyt i przyjemność uczestniczyć w Europejskiej Nocy Muzeów na Westerplatte. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, jak ważne jest to miejsce w historii Polski. Podczas tej wyjątkowej nocy MIIWŚ udostępniło do zwiedzania obiekty i miejsca wcześniej niedostępne (m.in. Elektrownię). Na gości czekała m.in. fabularna gra terenowa, specjalnie oświetlone Koszary, zabytkowe pojazdy, improwizowane stanowisko artyleryjskie, kuchnia polowa. No i oczywiście my?
Rekonstruktorzy SGO „Pomorze” w polskim umundurowaniu wz. 36 ulokowani byli w trzech punktach, mając za zadanie przekazywanie gościom informacji i wiedzy o nich. Pierwsza grupa operowała w rejonie Wartowni nr 1 prezentując oprócz wyposażenia osobistego również replikę karabinu przeciwpancernego Ur wz. 35 i ręcznego karabinu maszynowego Browning wz. 28. Nasz kolega Sebastian zaprezentował swe zabytkowe Citroeny i wyjątkową wystawę mobilną „Wybrzeże 1939”. Drugą grupę spotkać można było przy Elektrowni. Prezentowała ona nie tylko informacje o tym obiekcie, ale również o należącej do naszej grupy replice polskiego samochodu opancerzonego Ursus wz. 34. Najgłośniejsza była grupa trzecia „obsługująca” stanowisko artyleryjskie z armatą przeciwpancerną 37 mm Bofors wz. 36 i moździerzem 81 mm Brandt wz. 27/31.
Cieszymy się, że mogliśmy być częścią tego wydarzenia. Mimo długich godzin czas się nie dłużył. Rozmowy, opowieści, prezentacje, zdjęcia, pirotechnika – wszystko zagrało. Dopisała pogoda i publiczność. I oto chodziło.
33. Drużyna Harcerska im. Batalionu Ochrony Sztabu Baszta33. Drużyna Harcerska im. Batalionu Ochrony Sztabu Baszta
11 listopada Samodzielna Grupa Odtworzeniowa „Pomorze” wzięła udział w XXI Paradzie Niepodległości w Gdańsku zorganizowanej w 105. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. O godz. 10.30 uczestnicy Parady wyruszyli z Podwala Staromiejskiego i ulicami Starego, i Głównego Miasta doszli na ul. Długą i Długi Targ. Tu odśpiewano hymn, wysłuchano okolicznościowych przemówień oraz wykonano rodzinne zdjęcie gdańszczan.
Tegoroczne wydarzenie obejrzały tysiące widzów. Sprzyjała mu znakomita, słoneczna pogoda, choć prognozy były odstraszające. Było jak zwykle radośnie, bezpiecznie, kolorowo, głośno, wesoło i wspólnotowo. Takie uroczystości lubimy 🙂
Samodzielna Grupa Odtworzeniowa „Pomorze” wystawiła na tegoroczną Paradę urozmaiconą delegację. W naszej grupie znalazła się grupa w mundurach Wojska Polskiego 1939, 1. Armii WP, partyzanci i ludność cywilna 1939-1945. Towarzyszyły nam 2 motocykle historyczne. Po Paradzie pojazdy zaparkowały na Targu Węglowym. Mnóstwo dzieciaków i dorosłych chciało się zapoznać zarówno z pojazdami, jak i replikami broni. Koledzy mieli kupę roboty z pokazywaniem i objaśnianiem.
Bardzo dziękujemy za zaproszenie i liczymy na spotkanie za rok.
Ostatnią sobotę spędziliśmy w wyjątkowym i gościnnym miejscu – w Stadninie Koni Kolano. Nasza współpraca ze Stadniną i Kaszubskim Szwadronem Kawalerii trwa od dawna, więc tym razem postanowiliśmy w ramach „Hubertusa” zorganizować wspólną inscenizację historyczną.
Scenariusz wydarzenia „Hubal – początek legendy” przygotował nasz niezastąpiony Czesław. Początek tej historii pokazaliśmy w 2017 r. Opowiedzieliśmy wówczas o działaniach 18 Dywizji Piechoty i pierwszych walkach w czasie kampanii wrześniowej, toczonych przez oddziały 110 Rezerwowego Pułku Ułanów. Przypomnieliśmy postać mjr. Henryka Dobrzańskiego. W sobotę 21 października 2023 r. zabraliśmy widzów w dalszą drogę i przypomnieliśmy jak mjr Henryk Dobrzański stał się „Hubalem”.
Inscenizację rozpoczęliśmy od przypomnienia życiorysu majora i jego służby w wojsku do momentu wybuchu II wojny światowej. Po 1 września Dobrzański został wcielony do 110 Rezerwowego Pułku Ułanów w składzie III Rezerwowej Brygady Kawalerii Wołkowysk. I to właśnie pod Wołkowyskiem zastała ich sowiecka agresja 17 września 1939 r. Brygada rozpoczęła marsz na Wilno, a potem na Grodno. Podczas marszu mjr Dobrzański dowodził likwidacją dywersji w Ostryniu. Prawdopodobnie 22 września dowódca 110 Pułku ppłk. Dąbrowski podjął decyzję o odłączeniu się od Brygady i kontynuowaniu walki. Zawrócił na południe. Ciągłe potyczki, większe starcia i dezercje spowodowały, że liczebność oddziału zmniejszyła się do około 200 szabel. W tym stanie rzeczy i wobec niemal okrążenia Pułku, ppłk. Dąbrowski zdecydował o rozwiązaniu pułku i kontynuowaniu walki w mniejszych oddziałach. Pułk podzielił się na 4 części. Jedną z nich mjr Dobrzański poprowadził na Warszawę. 30 września, w majątku Krupki-Górki dowiedział się o kapitulacji stolicy. Ruszył do Puszczy Kozienickiej. Po drodze przyłączali się do niego żołnierze z rozbitych oddziałów. Żołnierze kwaterowali w leśniczówkach i we wsiach. Często toczyli mniejsze i większe potyczki, m.in. pod Wolą Chodkowską. W toku wydarzeń major zmienił swe plany – zamiast przedzierać się przez Węgry do Francji postanowił zostać w Polsce i organizować tu punkty oporu, które miały wesprzeć spodziewaną na wiosnę ofensywę aliantów. Organizował komórki konspiracyjne we wsiach, wysyłał patrole mające za zadanie rozpoznanie ewentualnych ruchów niemieckich sił wojskowych i policyjnych. Niemcy nie odpuszczali i szukali. Podczas pospiesznej ewakuacji oddziału zostawiono w chacie jego kancelarię. Odnalazła ją i dostarczyła Dobrzańskiemu Marianna Cal – „Tereska”. Niemcy coraz bardziej osaczają oddział. Wykorzystując samolot zaatakowali go 1 listopada w Cisowniku. Polskim ułanom udaje się jednak ewakuować. Tym razem oszczędzono mieszkańcom wioski brutalnych represji, które miały nadejść już wkrótce. Tak rozpoczęła się epopeja Hubala, trwająca do wiosny 1940 r. Może kiedyś Wam ja opowiemy.
Członkowie Samodzielnej Grupy Odtworzeniowej „Pomorze” uczestniczyli w inscenizacji tej historii jako polscy żołnierze piechoty, żołnierze Wehrmachtu i ludność cywilna. Na polu dzielnie radziły sobie nasze pojazdy – motocykle i ciężarówka, choć aura była wybitnie niesprzyjająca i dla ludzi, i dla koni, i dla maszyn – mokro, zimno, błotniście. Ale atmosfera wynagrodziła wszystkie niedogodności. Dziękujemy Stadninie Koni Kolano i Kaszubskiemu Szwadronowi Kawalerii za zaproszenie. Świetnie było z Wami biegać po polu, a potem się wspólnie rozgrzewać 🙂