W ostatnią sobotę września Samodzielna Grupa Odtworzeniowa „Pomorze” już po raz szósty uczestniczyła w wyjątkowym wydarzeniu, jakim jest Dzień Osadnika w Nowym Dworze Gdańskim. Nasi członkowie wcielili się w rolę osadników, żołnierzy polskich i radzieckich, milicjantów, władze lokalne i kościelne. Nasze pojazdy: motocykle i dodge stworzyły znakomity klimat. Celem Dnia Osadnika jest upamiętnienie dziadków i rodziców współczesnych mieszkańców Żuław, którzy przybyli tu po zakończeniu II wojny światowej i włożyli ogromny wysiłek w przywrócenie do życia tej zatopionej przez wycofujących się Niemców krainy. Walczyli z wodą, błotem, myszami, strachem, maruderami. A kiedy już udało im się zagospodarować swoją ziemię, to często była ona przymusowo przejmowana przez spółdzielnie. Wielu zrezygnowało i wyjechało. Zostali najtwardsi i najbardziej zdeterminowani. I to ich upamiętniamy podczas corocznego Dnia Osadnika.
Podczas tegorocznego święta spróbowaliśmy odtworzyć pierwsze powojenne dożynki. Rozpoczęła je inscenizacja przybycia osadników na Żuławy. Na dworzec przybyły setki przebranych Żuławiaków. Wśród nich były lokalne władze i ksiądz (czyli Czesław). Zostali powitani przez Starostę (czyli Franza) i Starościnę dożynek. Starościna odczytała fragment wspomnień Teresy Siedliskiej z Tugi, która w 1946 r. organizowała pierwsze powojenne dożynki: “Ludzie byli spragnieni zabaw, bo podczas okupacji nie wolno było się bawić, co najwyżej ukradkiem i z narażeniem życia. Po wojnie wszyscy chętnie się bawili. Nie liczyły się lata, tylko chęci. Nie miałam lat pełnych, ale wyglądałam na pełnoletnią. Nie przyznawałam się, że jestem smarkata i robiłam to, co dorosłym ludziom wypadało robić. Zabawy organizowałam sama, bo zamieszkaliśmy w domu, gdzie za Niemca była restauracja. Do dzisiaj zresztą jeszcze stoi ta rudera. Była scena nawet, teatrzyk się robiło, stroje się uszyło. Ludzie garnęli się, starsi to nawet łzy ocierali. Wszyscyśmy się przyglądali, bo to polska muzyka brzmi. Wujek na skrzypcach przygrywał. To była dla nas wielka odmiana. Po takiej wojnie, można się bawić i należy się bawić, opłakując tych, którzy już nie mogli”.
Po powitaniach uczestnicy ruszyli w stronę Żuławskiego Ośrodka Kultury. Pod pomnikiem osadników żuławskich złożono kwiaty i odśpiewano hymn państwowy. Przed ŻOK-iem mieszkańcy domu przy ul. Kopernika 3 jak zwykle przygotowali specjalne powitanie i poczęstunek. Po dotarciu na miejsce wykonano wszystkim pamiątkowe zdjęcie i rozpoczęła się zabawa: tańce, śpiewy, dobre jedzenie i picie. Starosta i Starościna przekazali władzom chleb i miód, które fachowo pobłogosławił nasz Wielebny. I wszystko było dobrze, dopóki dwaj uczestnicy zabawy (czyli Major i Maciej) wzięli się za łby. Poszło o dziewczyny i zazdrość, że dożynki organizowane są tu, a nie w sąsiedniej wiosce. Piękna to była bitka i „autentyczna” bo oparta na wspomnieniach pani Siedliskiej. Niestety szybko zakończyło ją przybycie „zmotoryzowanych oddziałów Milicji Obywatelskiej” czyli Smoka z pomagierami na dodge`u. Z trudem rozdzielili awanturników i zabawa rozpoczęła się na nowo.
Bardzo się cieszymy, że możemy uczestniczyć w święcie, w którym bierze udział całe miasto. Tu nikt nikogo do niczego nie zmusza, ludzie przychodzą i przebierają się bo chcą. Chcą się bawić i chcą pamiętać. W Nowym Dworze Gdańskim udało się te dwie potrzeby połączyć w jednym święcie.
Do zobaczenia za rok.
Organizator:
Klub Nowodworski
Żuławski Park Historyczny
Współorganizatorzy:
Gmina Nowy Dwór Gdański
Samodzielna Grupa Odtworzeniowa “Pomorze”
Żuławski Ośrodek Kultury
KOS – Kraina Otwartej Sztuki
Dulux Centrum Malarskie „MB” Maria Bernacka
Sołectwo Lubieszewo
mieszkańcy domu Kopernika 3
Media:
http://www.miastonowydwor.pl/aktualnosci/dzien-osadnika-28-wrzesnia
Dziennik Bałtycki, 11 października 2019 r.: