Archiwum miesiąca: czerwiec 2024

Inscenizacja podczas Święta Kawalerii w Starogardzie Gdańskim, 16 czerwca 2024 r.

W niedzielę 16 czerwca  2024 r. na zaproszenie II Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich ze Starogardu Gdańskiego Samodzielna Grupa Odtworzeniowa „Pomorze” po raz kolejny uczestniczyła w starogardzkim Święcie Kawalerii.

O godz. 12.00 w Stadzie Ogierów rozpoczął się tradycyjny Festyn Kawaleryjski. Zgromadzona publiczność mogła podziwiać pokazy musztry paradnej, oddziały szwoleżerów, ułanów oraz współczesnych żołnierzy. Imponująca była ilość wyeksponowanego ciężkiego sprzętu wojskowego.

Zwieńczeniem Festynu była inscenizacja historyczna, która rozpoczęła się po godz. 16. Autorem scenariusza i narratorem był niezrównany Jerzy Hanisz. Inscenizacja składała się z dwóch części. Pierwsza osnuta była wokół zajęcia przez Sowietów wschodnich terenów Rzeczpospolitej, wywózek Polaków do obozów i ewakuacji armii polskiej z ZSRR po pakcie Sikorski-Majski. Druga część odtwarzała bitwę o Monte Cassino II Korpusu Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa.

Rekonstruktorki i rekonstruktorzy SGO „Pomorze” uczestniczyli w tej inscenizacji jako żołnierze Wehrmachtu, żołnierze sowieccy i ludność cywilna.

Dziękujemy organizatorom za zaproszenie na to wyjątkowe święto i liczymy na spotkanie za rok.  

Zdjęcia: Aldona, Monika

80. rocznica D-Day w Normandii, 30 maja – 8 czerwca 2024 r.

30 maja 8-osobowa delegacja SGO „Pomorze” wyruszyła do Normandii: Smok, Monika, Skaut, Beata, Waran, Agata, Jagoda i Stocho.

Okazją do wyjazdu była 80. rocznica D-Day. Po drodze na nocleg, w strugach deszczu zobaczyliśmy jeszcze pomnik-czołg TIGER I (nieopodal miasta Vimoutiers).

Po przyjeździe do punktu wypadowego (Gouville-sur-Mer) okazało się, że Normandia to wietrzna i niebyt gorąca kraina, pełna lekko pofałdowanych pól i łąk, małych, kamiennych miasteczek i wiosek, w których dominuje hodowla krów. Teren poprzecinany jest gęstą siecią wysokich płotów, co 80 lat temu musiało determinować szybkość postępów natarcia aliantów.

Czerwcowe maksymalne temperatury od 16 do 20 stopni Celsjusza w ciągu dnia były przyjemne do zwiedzania, ale raczej nie zachęcały do plażingu. Tym bardziej, że morze (ocean) potrafiło w trakcie odpływu cofnąć się dość daleko od rozłożonego ręcznika (pływy miały wysokość nawet 15 m).

Od soboty ruszyliśmy z planem zwiedzania.

Pierwsza naszym łupem padła plaża UTAH (lądowała tam amerykańska 4 DP), a zaraz po niej OMAHA (lądowały na niej amerykańskie 1 i 29 DP). O ile na UTAH wojska amerykańskie nie napotkały poważnego oporu Niemców, o tyle na 5-kilometrowej plaży OMAHA straty Amerykanów były poważne (około 3 tysięcy żołnierzy). Wpływ na to miało między innymi rozmieszczenie niemieckich stanowisk ogniowych na wysokich klifach, skąd mogły swobodnie panować nad plażą oraz fakt, że czołgi, które w pierwszej fali miały wspomóc nacierającą piechotę, w większości zatonęły lub zostały zniszczone przed wydostaniem się na ląd.

Na plaży UTAH zwiedziliśmy Muzeum Lądowania na Plaży Utah, które mieści się na miejscu byłego niemieckiego punktu oporu, zgniecionego przez atakujące siły USA na plaży Utah rankiem dnia D-Day, czyli 6 czerwca 1944 r. Wśród mnóstwa eksponatów związanych z wojną, muzeum wystawia rzadko już spotykany typ średniej wielkości bombowca amerykańskiego, Martin B 26 ‘Marauder’. Przed budynkiem można wejść do zrekonstruowanej barki desantowej i wykonać pamiątkowe zdjęcie.

OVERLORD MUSEUM-OMAHA BEACH w Colleville-sur-Mer i NORMANDY VICTORY MUSEUM w Carentan les Marais. Muzea, poza ogromnymi zbiorami zabytków z okresu wojny, przedstawiają zrekonstruowane sceny cywilne i wojskowe z zapierającym dech w piersiach realizmem (każdy manekin ma inną twarz, przedmioty wykorzystane w budowie realistycznych dioramach są oryginalne, zachowano skalę 1:1 w prezentowanych scenach). Liczba zgromadzonego w tych placówkach sprzętu jest imponująca i budząca szczerą zazdrość.  

Imponujący Amerykański Cmentarz Wojskowy w Colleville-sur-Mer jest miejscem pochówku 9.387 żołnierzy amerykańskich, którzy polegli podczas bitwy o Normandię. Z tego punktu widać Plażę Omaha. Na terenie cmentarza odbywały się tegoroczne oficjalne obchody 80. rocznicy lądowania aliantów w Normandii.

Niemiecka bateria artyleryjska pod Longues-sur-Mer może nie była najsilniejszą w Normandii, ale jej usytuowanie było najlepsze, by stawić opór lądowaniu w dniu 6 czerwca 1944 r. Cofnięta nieco od krawędzi wysokiego na sześćdziesiąt metrów klifu, była ustawiona dokładnie naprzeciwko floty alianckiej, pomiędzy plażami lądowania Omaha i Gold. Składały się na nią cztery działa o średnicy 150 mm, osadzone w betonowych bunkrach, plus jedno działo 120 mm. W dniu D-Day, bateria z Longues-sur-Mer prowadziła długi pojedynek z flotą aliancką zmuszając niektóre jednostki do wycofania się celem uniknięcia trafienia. Jednakże, stopniowo uciszono wszystkie pięć dział, niektóre poprzez bezpośrednie trafienie. W końcu, 7 czerwca oddziały brytyjskie lądujące na Plaży Gold zajęły tę pozycję biorąc do niewoli pozostałą przy życiu obsadę garnizonu w liczbie 180 osób. Dziś jest to jedno z najlepiej zachowanych miejsc we Francji i jedyne, gdzie nadal można zobaczyć niektóre spośród oryginalnych dział, które wówczas były w stanie strzelać pociskami o wadze 45 kg na odległość 22 km.

Na terenie całego wybrzeża, na którym 6 czerwca 1944 r. lądowali alianci, wszystkie miasteczka i wsie były udekorowane flagami amerykańskimi, brytyjskimi, kanadyjskimi i francuskimi, pojawiały się także i polskie barwy. W pasie kilkudziesięciu kilometrów wzdłuż plaż i w głębi lądu spotkaliśmy dosłownie setki pojazdów z lat czterdziestych, poruszających się pojedynczo lub grupami, pełnych lansujących się rekonstruktorów głównie w mundurach amerykańskich (choć rekonstruktorzy pochodzili z różnych krajów). W wielu miasteczkach i wsiach rekonstruktorzy budowali obozy noclegowe dbając o nawet najmniejsze detale: przedmioty z epoki. Ogromna większość rekonstruktorów spełniała najwyższe normy „koszerności” umundurowania i wyposażenia. Dominowały samochody Willis MB/Ford GPW, Dodge WC-51, motocykle Harley-Davidson WLA 42. Nie brakowało też czołgów M4 Shermanów, barek desantowych LCM.

Imponująca liczba jeżdżących pojazdów oraz wyposażenie rekonstruktorów, gigantyczne zainteresowanie widzów pokazami, uroczystościami lokalnymi, paradami powodowało, że zazdrościliśmy rozmachu i skali organizowanych widowisk. Mają rozmach…..

Co ciekawe rekonstruktorów Niemców prawie nie było, a jeśli już się gdzieś pojawiali, to byli schowani za płotem pola namiotowego lub ogrodzeni płotem – po ulicach nie poruszali się swoimi pojazdami. Żaden też nie przechadzał się wśród zwiedzających, a nawet nie pojawiał się w miejscach przeznaczonych na posiłki i imprezy.

W trakcie zwiedzania spotykaliśmy Polaków, którzy zwiedzali, tak jak my Normandię. Na jednym z pikników militarnych przy wiejskim kościele spotkaliśmy grupę „maczkowców” – okazało się, że są to potomkowie żołnierzy gen. Maczka, którzy urodzili się w Anglii i nie mówią po polsku, jednak kultywują tradycje swoich polskich przodków.

Na plaży OMAHA uczestniczyliśmy w krótkiej uroczystości złożenia wieńców na pomniku poległych, spotkaliśmy dwoje żołnierzy amerykańskich z Dowództwa Operacji Specjalnych w Europie, którzy opowiadali nam o swoich związkach z Polską.

W czasie wolnym zwiedzaliśmy zabytki (piękne i godne polecenia miejsce to Mont-Saint Michel, klasztor i mini miasteczko zbudowane na wystającej z oceanu skale), smakowaliśmy specjałów francuskiej kuchni, próbowaliśmy różnorodnych morskich stworzeń (Krzysiu serwował każdemu świeże ostrygi odrywane bezpośrednio od morskich skał w czasie odpływu).

Podsumowując: warto zobaczyć historyczne miejsca związane z operacją Overlord, najlepiej w czasie rocznicowych obchodów, bo atmosfera zbudowana przez rekonstruktorów i mieszkańców całego regionu jest wyjątkowa. Miejsca pamięci są pieczołowicie zadbane a mieszkańcy Normandii są – co wyjątkowe – bardzo zaangażowani w uczczenie pamięci o swoich wyzwolicielach.

W drodze powrotnej odwiedziliśmy polski cmentarz w Grainville Langannerie, niedaleko Falaise, gdzie pochowano około 650 polskich żołnierzy poległych pod Caen i Falaise.

Autor relacji i zdjęć: Stocho