Miesięczne archiwum: grudzień 2019

Wycieczka na Zachód, grudzień 2019 r.

Na początku grudnia delegacja gadów (Waran, Smok i Major) udała się z kurtuazyjna wizytą do krajów Beneluksu. Naszym zadaniem było rozpoznanie terenu przed planowaną wyprawą do Normandii na plażę Omaha. Przy okazji postanowiliśmy odwiedzić kilka pól bitewnych i muzeów upamiętniających wydarzenia z II Wojny Światowej.

Po męczącej podróży wzdłuż Niemiec pierwszy przyczółek założyliśmy pod Arnhem w Holandii. Mając w pamięci nasze poprzednie wycieczki, podczas których zwiedzaliśmy miejsce walk żołnierzy gen. Sosabowskiego,  skierowaliśmy się na południe. Podczas jazdy zatrzymaliśmy się na cmentarzu żołnierzy III Rzeszy w Ysselsteyn.  Miejsce sprawiające przygnębiające wrażenie. Na rozległym terenie pochowano ponad 30 tysięcy ludzi. Wśród tej masy znaleźć można setki  grobów ze swojsko brzmiącymi nazwiskami. Podobnie brzmiące nazwiska można ujrzeć na grobach pod Arnhem. Oddaje to pokrętną historię naszego Narodu, którego synowie ginęli na wszystkich frontach wojny, nierzadko po przeciwnych stronach barykady i niekoniecznie z własnej woli. Na tym  samym cmentarzu znajdują się mogiły żołnierzy poległych podczas I Wojny Światowej.

Wokół pobliskiego Venray można odnaleźć miejsca katastrof lotniczych z okresu wojny. Ilość zniszczonych w pobliżu samolotów zarówno alianckich jak i niemieckich jest ogromna a miejsca, gdzie się rozbiły stanowią element tzw. Road to Liberation.

Kolejnym etapem naszej podróży było Muzeum Wings of Liberation upamiętniające wyzwolenie południa Holandii w 1944 roku, koncentrując się na operacji Market Garden i roli 101. Dywizji Powietrznodesantowej. Muzeum znajduje się w pobliżu Eindhoven. Niestety tu spotkała nas niemiła niespodzianka. Nie dość, że było wietrzno, mokro i zimno, to na dodatek muzeum było zamknięte!!! Poprzez ogrodzenia i szyby zdołaliśmy spostrzec, iż eksponaty zostały poddane konserwacji.

W tej sytuacji nie pozostało nam nic innego, jak utrzymać kierunek naszej marszruty, przedzierając się poprzez autostradowe korki zmierzaliśmy w kierunku Belgii. Zatrzymaliśmy się w ślicznym mieście Maastricht. Niestety pogoda skutecznie odbierała nam ochotę pośród starej zabudowy nad rzeką Mozą. Szukając zakwaterowania odkryliśmy najwyższe szczyty Niderlandów, wobec których trójmiejskie wzgórza morenowe to Himalaje. W sąsiadującym z Maastricht Valkenburgu ujrzeliśmy jaskinie. W trakcie wojny produkowano w nich silniki do rakiet V1. Współcześnie,  w jaskini zlokalizowanej u podnóża zamku Valkenburg, który jako jedyny w Holandii znajduje się na szczycie wzgórza, odbywa się jarmark bożonarodzeniowy. Co ciekawe, w skalnej ścianie odkryliśmy okno oraz komin z ulatującym dymem.  Cóż … skoro Holendrzy mogą mieszkać na barkach, domkach na drzewie, to mogą mieszkać w jaskini.

Wobec niepowodzenia  w Eidhoven, postanowiliśmy poszukać innego muzeum na terenie Belgii. Poprzez Akwizgran udaliśmy się do małego uroczego miasteczka Thimister-Clermont, gdzie na terenie pobliskiej farmy prowadzonej przez Matyldę i Marcela Schmetzów znajduje się Remember Museum 39-45. W muzeum znajduje się m.in. 18 dioram, a na zewnątrz eksponowany jest wrak czołgu Sherman. Tutaj również nasze plany zwiedzania spaliły na panewce; w miesiącach grudzień i styczeń muzeum jest nieczynne!

 

Szczęście uśmiechać się zaczęło się do nas w Bastogne, chociaż początkowo nic na to nie wskazywało. Jadąc poprzez miasto dojrzeliśmy muzeum Bastogne Barracks, w którym podczas Bitwy o Bulge mieściło się dowództwo 101 Airborne Division. Dotarliśmy tamże 10 minut po zamknięciu i pozostało nam ino oglądanie fotek w necie.  Zaczęliśmy żałować, że nie pojechaliśmy w przeciwnym kierunku np. do muzeum Overloon, gdzie zachwycaliśmy się wystawą podczas wcześniejszych wyjazdów.

Okazało się jednak, że cel naszej podróży znajduje się zaledwie kilkaset metrów dalej.  Bastogne War Museum znajdujące się w pobliżu  Mardasson Memorial, jest poświęcone przyczynom wybuchu II Wojny Światowej, jej przebiegowi ze szczególnym uwzględnieniem bitwy o Bastogne (Bulge) podczas niemieckiej kontrofensywy w Ardenach. Interaktywna wystawa pozwala w sposób zwięzły zapoznać się z realiami wojennych wydarzeń. Poprzez muzeum prowadzi nas czwórka narratorów: nastoletni chłopiec, młoda nauczycielka, amerykański i niemiecki żołnierz. Podczas zwiedzania znajdujemy obok ekspozycji pojazdów, umundurowania i wyposażenia ówczesnych czasów, trzy multimedialne minispektakle rozgrywające się w sztabie alianckim, w lesie, gdzie toczyły się walki oraz w pomieszczeniach restauracji i jej piwnicach w Bastogne podczas oblężenia miasta.

Dodatkowa atrakcja czekała na nas przed budynkiem muzeum. Z okazji 75. rocznicy Bitwy o Bulge oraz 30. rocznicy upadku Muru Berlińskiego zorganizowano wystawę „Art Liberty. From the Berlin Wall to Street Art”, gdzie wyeksponowano m.in. 30 prac malarstwa ściennego (graffiti), duży fragment Muru Berlińskiego i Shermana pokrytego antywojennym malowaniem.

Kończąc nasz zwiad udaliśmy się do Luksemburga. Tamże w cudownym miasteczku Diekirch nastąpiło zwieńczenie wyprawy. Nie spodziewaliśmy się, że spotka nas tam tak przyjemna  niespodzianka. National Museum of Military History Diekirch zapewnia zwiedzającym niezliczoną ilość eksponatów, zapierające dech w piersiach dioramy, sporządzone z wielkim pietyzmem i dbałością o najmniejsze szczegóły. Zaprezentowane fotografie jedynie w niewielkim stopniu oddają atmosferę muzeum. W muzeum zgromadzono eksponaty z okresu II Wojny Światowej (walki w Ardenach) a także z okresu wojny koreańskiej i misji pokojowej w byłej Jugosławii (gdzie wysłano kontyngent armii luksemburskiej). Ogromne wrażenie; tam można nauczyć się, jak robić dioramy.

                 

W przyszłym roku zamierzamy udać się jeszcze dalej na Zachód , nad Atlantyk. A może… wybierzemy się na Wschód? Tam też musi być jakieś muzeum!!! (Kijów ?)

Autor relacji: Major